Clone 38 |
Wysłany: Śro 2:23, 17 Sie 2005 Temat postu: Juiced |
|
Juiced (PC), (PS2)
Ocena: 7 / 10
Producent: Juice Games
Wydawca: THQ
Dystrybutor PL: CDP, 3kropki.pl
Gatunek: Wyścigi
Wymagania sprzetowe:
P3 1.7 GHz, 256 MB RAM, karta graf. 64 MB, 2,5 GB na HDD; PlayStation 2
Liczba głosów: 136
7.62
Twoja ocena: 10 9,5 9 8,5 8 7,5 7 6,5 6 5,5 5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1
--------------------------------------------------------------------------------
Juiced to bez wątpienia jedna z głośniejszych gier ostatnich kilku miesięcy. Ale przyczyną szumu wokół niej nie jest bynajmniej wspaniały model jazdy, zapierająca dech w piersiach grafika ani nowatorskie wykonanie. Także ilość pojazdów, na jakie autorzy otrzymali licencje, czy dostępnych tras nie przysparza bólu głowy. Więc dlaczego ciągle mówiła o niej prasa? Acclaim, szanowany niegdyś wydawca, zbankrutował, a Juiced, będące pod jego skrzydłami, zostało wycofane. Co w tym takie ciekawego? Ano to, że większość magazynów dostała wersję review i recenzje pojawiły się już w czasopismach. Jednak nie mając wydawcy, gra nie mogła trafić na półki sklepowe. Po kilku miesiącach wydawca się znalazł, a został nim THQ. Pomyślałem sobie wtedy: fajnie, kolejne niezłe wyścigi na kompa. Dziś już wiem, że wówczas cieszyłem się nadaremnie, bowiem pojawił się prawdziwy średniak, ocierający się nawet o tandetę. Jeśli chodzi o wersję PC, sytuacja nie wygląda aż tak źle, bo niewiele gier tego typu wychodzi na tę platformę, natomiast w przypadku konsolowego Juiced jest fatalnie, gdyż przecież na PS2 jest GT4 czy Midnight Club 3. Nie rozmawiajmy jednak o przeszłości, spójrzmy, jak gra wygląda w akcji.
Po sukcesie, jaki odniósł produkt od EA, NFS: Underground 2, wielu producentów dąży, by w swej grze oddać podobny klimat nielegalnych wyścigów. Jedni robią to lepiej, inni – gorzej, a Juiced można uznać za linię oddzielająca te dwie grupy programów, bowiem jest ciekawy pomysł, którym niewątpliwie jest kalendarz rozgrywek… Ale po kolei.
Zaczynamy od wyboru telefonu komórkowego, nazwy profilu, nazwy zespołu oraz jego logo, a następnie przystępujemy do zabawy. Na początek musimy wygrać z jednym z okolicznym cwaniaków. To nasz pierwszy wyścig, nie mamy kasy na własny wóz, więc korzystamy z jednego z pojazdów naszego rywala. Oczywiście pierwszy wyścig musimy wygrać, nie ma innej opcji. Potem stajemy przed decydującym wyborem: lek silniejszy czy taki, który czasami pomaga... Nie, to nie ten wybór… Musimy zdecydować, która bryka będzie naszą pierwszą: Peugeot 206 (mój ukochany), VW New Beetle czy Honda CR-X. Dalsza część gry to kolejne wyścigi, w których wygrywamy kasę i budujemy swoją reputację. Jeśli chodzi o pieniądze, a dokładniej - o ich wydawanie, to jest to najsłabsza część gry. Dlaczego? Jednym z powodów jest naprawa wozu. Tak, to prawda. W Juiced niemal po każdym wyścigu musimy naprawiać swój pojazd, co według mnie mija się z sensem w grze, która wcale nie dąży do realizmu. Wspomniany NFS pokazał, że można stworzyć pozycję, w której będziemy wyłącznie ulepszać samochód, a nie majstrować przy naprawach, i że zapewni to grze popularność. Nie wiem, co skłoniło Juice Game do zastosowania tego rozwiązania. Może chęć wprowadzenia czegoś odmiennego, a może pragnienie zadowolenia fanów realistycznych wyścigów. Ale zważywszy na model jazdy, tę drugą ewentualność bym wykluczył. No dobrze, nie wnikajmy już w słuszność tego pomysłu. Kolejnym minusem w przypadku wydawania pieniędzy jest fakt, że za większość wyścigów musimy płacić sporą ilość gotówki. Oczywiście, w naszym kalendarzu pojawiają się rajdy, w których nie musimy płacić za uczestnictwo, lecz wygrane w nich nie są tak wielkie jak w płatnych wyścigach. Możemy także obstawiać zakłady za nasze ciężko zarobione pieniądze, dzięki czemu, rzecz jasna, gra nabiera rumieńców i staje się ciekawsza. Po pewnym czasie jednak zaczyna się to nudzić, niestety. Czyżby zabrakło tego czegoś, jakiejś Bożej iskierki, która by to wszystko napędzała? Łatwo można także wpaść w poważne kłopoty finansowe, przegrywając kilka turniejów z rzędu. Nie mając kasy, nie możemy kupić nowych komponentów do samochodu ani poddać go naprawom, nie jesteśmy również w stanie opłacić kolejnych wyścigów, i pozostaje nam wyłącznie udział w tych darmowych, za które dostajemy mało pieniędzy. Wszystko to często powoduje, że rzucamy grę w kąt pokoju, gdyż ciągle wpadamy w długi.
Czas zatrzymać się na chwilę przy modelu jazdy i sterowaniu, które jest moim zdaniem fatalne. Zaczynam wyścig, wciskam gaz do dechy, moja fura rozpędza się, dochodzi do pierwszego zakrętu i… zaczyna się… Skręcam, a mój samochód po prostu obraca się o całe 180 stopni. Myślę sobie: to pewnie dlatego, że grałem długo w Burnouta 3 i widocznie wyszedłem z wprawy w grze na klawiaturze. Nie poddaję się. Na horyzoncie pojawia się kolejny zakręt, próbuję w niego wejść na ręcznym, tak aby samochód obrócił się i wpadł w kontrolowany poślizg. Nic z tego - znów powtarza się sytuacja z pierwszego zakrętu. Dopiero do kilkunastu minutach intensywnego treningu przywykłem do tego sterowania, choć co jakiś czas zdarzało mi się źle wejść w zakręt. Nie wiem, czy programiści nie dopracowali tej części gry, czy po prostu chcieli podnieść poziom trudności. Jeśli miałbym udzielić Wam rady, jak dobrze wchodzić w zakręty, musiałbym powiedzieć, że należy mocno zwolnić, by nie wpaść na bandę. Ręcznego także za często nie możecie używać, bo samochód dziwnie się zachowa i stanie w poprzek drogi. A czas leci, przeciwnicy nas doganiają. Eee, może niezupełnie, bowiem nasz komputerowy rywal porusza się często jak emeryt w starym maluchu z bagażnikiem załadowanym pokarmem dla swoich zwierzaków. Przepraszam za porównanie, ale tak właśnie to wygląda. Przeciwnik ma trzy opcje jazdy: w pierwszej jedzie i obija się o wszystko, a my nawet jadąc na wstecznym, jesteśmy w stanie go prześcignąć, druga to „jadę powoli, aby w nic nie uderzyć, zwalniając przy tym na zakrętach”, zaś ostatnia możliwość jest taka, że nasz przeciwnik uczył się od mistrzów, m.in. Schumachera i Solberga, a błąd na trasie to dla niego coś absolutnie nieznanego.
Jest jeszcze jedna rzecz, która naprawdę mnie zdenerwowała podczas gry, a były to ukazujące się od czasu do czasu dziwne napisy typu „zwolnij”. Coś jakby tutorial, ale dlaczego przez całą grę? Nie wiem, czy mają nauczyć nas jazdy, czy też zdekoncentrować. Przyznam się, że jeszcze czegoś takiego nie widziałem, choć miałem już do czynienia ze znakami informującymi o zbliżającej się przeszkodzie, które czasami pojawiają się w niektórych grach. Widocznie panowie z Juice chcieli być oryginalni, lecz, niestety, i tym razem przegięli. Wyobraźcie sobie taką sytuację: jdziecie swoją furą rozpędzeni do maksymalnej prędkości, 300 metrów dzieli Was od mety, ale przedtem musicie pokonać zakręt, na ogonie siedzi Wam przeciwnik, pełna koncentracja, a tu nagle… wyskakuje napis ZWOLNIJ! Bez komentarza.
Mamy w tej grze nielegalne wyścigi, można użyć nitro, a więc wyścigi powinny być dynamiczne, lecz wcale tak nie jest. Mimo iż osiągamy niezłe prędkości, nie przekłada się to wcale na to, co widzimy na ekranie. Daleko tej grze pod względem ukazania niebotycznych prędkości do takich sław jak Burnout 3 czy Need for Speed: Underground 2. Pamiętam, że gdy grałem w NFS, a potem w Burnouta 3, gdy odchodziłem od ekranu, czułem, że wszystko wokół mnie dzieje się zbyt powoli. Po Juiced takiego wrażenia nie uświadczyłem, a szkoda, bo nie świadczy to o nim najlepiej.
Czas porozmawiać trochę o tuningu naszego wozu. Na początku trzeba powiedzieć, że w porównaniu z NFS jest biednie, aby nie rzecz - bardzo biednie. Więcej jest części do przeróbek wewnętrznych, które mają poprawiać osiągi naszej bryki. Jeśli chodzi o prawdziwy tunning zewnętrzny, to Juiced nie ma co się równać z ilością i jakością komponentów dostępnych w NFS:U2. Nie jest może przerażająco źle, jednak mnie to nie zadowala. A w NFS:U2 nie ścigałem się dlatego, że wyścigi były ciekawe, tylko po to, aby uczynić swój pojazd najpiękniejszym na świecie i zobaczyć, jak będzie wyglądał z nowymi dodatkami. Takiego magnetyzmu brakuje Juiced. Także grafika do tych zapierających dech w piersiach nie należy. Niby wszystko jest ładne, przyjemne, kolorowe, niemniej wydaje mi się, że zbyt sterylne i zalatuje tandetą. Może i w NFS:U2 trasy momentami sprawiały wrażenie sklonowanych, lecz to, co zobaczycie w Juiced, wprawi Was w prawdziwe osłupienie, ponieważ większość map to dokładne kalki innych, i ani razu nie zaskoczyły mnie zwodniczym zakrętem czy wyrastającym nie wiadomo skąd wzniesieniem. Samochody – według mnie – wyglądają podobnie i wszystkie prowadzi się niemal identycznie (czyt. równie słabo). Efekt rozmycia otoczenia, który powstaje, gdy używamy nitro, nie wygląda najgorzej, ale do tego, co widzielismy w Burnoucie i Undergroundzie jeszcze daleko. Dźwięk natomiast jest całkiem niezły i dobrze dobrano utwory na soundtrack, na którym znalazł się Xzibit i Dub Pistols. Odgłosy towarzyszące nam podczas jazdy ani nie zadziwiają wykonaniem, ani nie odstraszają i nie zmuszają do założenia słuchawek z własną playlistą.
Przyszedł czas, by powiedzieć nieco więcej o wersji na PS2. Wszystko pozostaje praktycznie niezmienione: system gry przedstawia się identycznie, a to oznacza, że nadal wieje nudą, a kasę trzeba oszczędzać jak ogrzewanie w okresie letnim, grafika wygląda prawie tak samo, nie widać zbyt dużych różnic, gdy spogląda się na wersję PC. No może czasami ostrzej zwolni płynność animacji, lecz jest to rzadkie zjawisko. Lepiej natomiast przedstawia się sterowanie w programie przeznaczonym na PS2. Nie ma to jak kierowanie pojazdem na Dual Shocku, lecz równie często jak w wersji pecetowej źle stworzony system prowadzenia pojazdu da o sobie znać. Jeden fałszywy ruch albo użycie hamulca ręcznego kończy się wbiciem na bandę tudzież inną część otoczenia. Sztuczna inteligencja naszych przeciwników również nie stoi na wysokim poziomie i błędy przeciwników i przyjaciół z teamu niemiłosiernie drażnią.
Juiced to bez wątpienia wielki przegrany. Miał być grą porywającą, dynamiczną, nowatorską, a jest schematyczny, na dłuższą metę nudny, nieprzemyślany i powielający znane nam z innych programów schematy. Wersji na peceta przyznaję 7 punktów, ale tylko dlatego, że jej konkurencja (gry pecetowe należące do tego gatunku) jest nieliczna, zaś wersja na PlayStation otrzyma jedynie 6. Dlaczego? Bo nie ma szans z takimi gigantami jak GT4, Burnout 3, Forza Motorsport lub Midnight Club 3. Ocena końcowa to 6,5. Produkt przeznaczony wyłącznie dla fanatyków nielegalnych wyścigów, którzy grali we wspomniane gry i poznali je na wylot. Ja wracam do swojego Burnouta 3. |
|